niedziela, 29 stycznia 2012

Pastelowe poranki.

( fake polaroid )


W końcu wyszło słońce. Rozgoniło wszystkie chmury. Wygrzewam się jak kot w jego cieple. Mrużę oczy. A nocą przyglądam się księżycowi i gwiazdom, które odbijają się w ciepłych powiekach leżącego obok mnie najjaśniejszego ze Słońc.  Mróz, owszem, trochę skleja rzęsy i łamie skórę, jednak pięknie tak, gdy wszystko skrzy się, że śnieg skrzypi, a na niebie znów widać samoloty. 

Rozpakowałam się i zmieściłam się we wszystkie ramy szafy. Zrobiłam pranie. Odkurzyłam mieszkanie. Zrobiłam ramkę ze zdjęciami, którą postawiłam na parapecie sypialni. Wymyłam włosy i tak pachną delikatnie szamponem. I ten zapach miesza się z zapachem zielonej herbaty od Elizabeth Arden. Czerwone paznokcie trochę starły się na końcach.  Myślę, żeby zrobić jakoś niedługo torcik naleśnikowy i granolę do chrupania. Tak. Wszystkie przyziemne sprawy mnie cieszą. Bo są ciepłe i prawdziwe, przeplatane uczuciem i śmiechem. 

No i świeci słońce. Oczy mamy bardziej zielone. 




czwartek, 26 stycznia 2012

...

( Jacek Słoneczno-Poranny )


Chmury na stałe zamontowały się na niebie. Na szczęście mam przy sobie najjaśniejsze ze Słońc.




środa, 25 stycznia 2012

węzły chłonne

tylko drzewa nie odchodzą.



( Od kilku dni bolą mnie węzły chłonne. I nie wiem co będzie tego następstwem - czy mniejsza chłonność powietrza, czy większa rozwiązłość. )


edit:

może czas zacząć fotografować świat od nowa? dokończyć film ze zdjęciami o nagości drzew ( bo przecież drzewa stoją nagie... i widziałam kiedyś... drzewa okrywa się drzewem... tak jak ludzie okrywają się drugim człowiekiem ). Wziąć w ręce kieva i zamknąć świat w kwadracie, w który idealnie wpisuje się koło, czyli świat się idealnie wpisuje ( umiałam kiedyś to robić, nauczyłam się na lekcjach matematyki ). Tak. Bo chciałabym umieć widzieć krajobrazy przez aparat tak samo jak widzę je moimi oczami, a widzę je niezmiernie pięknie i tworzą mi się niespotkane jeszcze historie. Muszę je szeptać na ucho aparatowi chyba, żeby usłyszał i wiedział, co ma zrobić. Dziś chciałam także posklecać moje filmy, które nagrywałam czasem przypadkiem, ale program odpowiada posłuszeństwa. Poza tym - spakowałam się już, mimo, że wyjeżdżam dopiero za dwa dni, w piątek. Cóż to będzie za piękny czas, już to widzę, taki czas piękny, że... taki ciągle piękny jaki jest od początku sierpnia nieprzerwanie.




wtorek, 24 stycznia 2012

czasem też ślubnie

Postanowiłam wrzucić kilka zdjęć ślubnych wykonanych przeze mnie... Jakby był ktoś zainteresowany, albo ktoś chce polecić, to kontakt na eveadrienne@gmail.com .


niach.

niedziela, 22 stycznia 2012

szkicownik





z przypływem ciszy



( ostatnio ja dużo o tej ciszy... ale to dobra cisza... spokój ducha. ) 



Yume

Przeszłość ma szpary, w które nie warto zaglądać.



---

Minęło 9 lat odkąd piszę bloga. Było ich wiele. Zmieniałam nazwy, bo ciągle nie byłam pewna. Zmieniały się barwy i czcionki. Przybywało i ubywało spoglądających i tych, na których ja patrzyłam. Są ludzie, którzy nadal o mnie pamiętają, pamiętają o tych początkach. Są tacy, o których ja nigdy nie zapomnę, bo na zawsze zmienili moje życie swoim zaistnieniem, słowem. Zaczęłam wołaniem. Wołałam. Myślałam, że nikt mnie nie usłyszy, że to głupie miejsce na krzyk, bo przecież zapisuje się on w systemie zero-jedynkowym. Ale jednak ktoś mnie słyszał, ktoś mnie widział. Wtedy nie miałam ani jednego swojego zdjęcia. Było kilka rysunków i wiele słów. A jedno internetowe imię ugrzęzło mi w pamięci i myślę, że nigdy się nie zmaże - Yume. To jest bardzo długa historia. Mija 9 lat. Wszystko się zmieniło, oprócz moich powyginanych epitetów i wrażliwości. Robię zdjęcia. Czasem rysuję. I już nie wołam. Teraz mówię spokojnie, że jestem, że jest szczęście, że życie istnieje. Kiedyś raz w tygodniu mogłam wejść do internetu, raz - na pół godziny. Łącze przez modem pozwalało mi jedynie na napisanie notki na blogu i nic więcej nie było potrzebne. Teraz to wszystko jest na wyciągnięcie ręki, dla większości nie ma większego znaczenia. A ja chciałabym wrócić do tych czasów, gdzie tylko raz w tygodniu mogę coś napisać i tak tydzień po tygodniu znajdywać wartościowych ludzi i nawet zamienić z nimi jedno emailowe słowo, że fajnie, że są. Może jest to wykonalne? Minęło dziewięć lat. Przez ostatni rok zajrzało tu ponad 100 tysięcy osób... i to w sumie bardzo miłe. Miłe. Tak. Skoro ten internet jest, niech będzie tylko dla tych miłych chwil, a na wszystko inne nie oglądajmy się, bo nie ma po co zaśmiecać sobie głowy. Nie jest on dla mnie tak ważny, jak prawdziwe życie. Jest bardzo mało ważny... Jednak jest kilka osób, które spotykam tylko w tej utkanej misternie sieci i to piękni ludzie i za to jestem mu wdzięczna.

sobota, 21 stycznia 2012

przed siebie

( spacerkowe z lata ) 


Kochani :) Zostało ostatnie miejsce na warsztaty Jackowe :) W mig zebraliśmy ludzi i jest pięknie. Znajdzie się ten ostatni szczęśliwiec? :) 







czwartek, 19 stycznia 2012

środa, 18 stycznia 2012

...

Gdy płakała, sarny lizały ją po palcach.



Lubię pisać, gdy wszystko już zrobione i czekam na wyjście. Włączam muzykę, bo na film to już za krótko. Chociaż może i nie... Ale przedpołudnia są zarezerwowane dla muzyki. Ostatnio tak sobie bez przerwy myślę, jak bardzo chce mi się śpiewać, ale nie ma jednak jak. Mogę tylko szeptem, pod nosem, ale to nie rozrusza moich zastygłych płuc i zasypiającej przepony. Bo śpiewa się wyłącznie z serca i z sercem. Umiem tylko całą sobą, do ostatniego atomu powietrza, które w siebie wchłonęłam. Za pierwsze, większe zarobione pieniądze, kupię sobie pianino cyfrowe z 88 klawiszami. Gitary już nie ma, z bardzo błahego powodu. I tak... tak właśnie. Nie ma już wielkiej sali, głośników i mikrofonu, jednego krzesła i ciszy, którą mogę wypełniać. Teraz sama jestem ciszą i tylko w myślach wydaję z siebie te najwyższe dźwięki. Ale nic to. Kiedyś przyjdzie czas, na wszystko przyjdzie czas. Na razie muszę skupić się na pracy licencjackiej, na dokończeniu pierwszego rozdziału. Muszę ogarnąć zaliczenia. Niedługo usiądę i zacznę także projektować swój album. Wybierać zdjęcia, tworzyć słowa. No bo tak. Taka mała niespodzianka. Pewnie w okolicach czerwca będzie do kupienia mój album, który zarówno będzie moim dyplomem licencjackim. Ale ciiii... :) Nic więcej nie powiem. 
Także... Nabazgroliłam tu coś, wstawiłam kolejne zdjęcie, bo lubię je tu wstawiać, przesłuchałam kilka utworów. I mimo, że za oknem czarno-biały świat, to jakoś tak żywo i pięknie i energia mnie rozpiera.

wtorek, 17 stycznia 2012

poniedziałek, 16 stycznia 2012

fake polaroids








Sen o zachodzie słońca.













 Delikatne tchnienia poranka.

niedziela, 15 stycznia 2012

milczenie

Zastanawia mnie fakt, iż dużo osób urwało ze mną kontakt gdy tylko zaczęłam przejawiać oznaki niebywałego szczęścia, gdy w moim życiu zaistniał Ktoś wspaniały w chwili zupełnie niespodziewanej, wrócił na moją ścieżkę po roku milczenia i przerwał akt wyciekania ze mnie życia. No ale tak to jest. Wiele z tych osób poznałam na internetowych szlakach. Chętnie wówczas dzieliły ze mną swoje smutki i rozterki życiowe na łamach wirtualnych skrzynek pocztowych. Nie było dnia bez słowa. Ale smutek we mnie urwał się i odleciał w stratosferę jak balonik z helem. I wtedy nastała cisza. Ktoś, kto mówił, że nie wie czym jest miłość, miał pretensje, że już go nie kocham. A ludzie, którzy życzyli mi szczęścia i uśmiechu i miłości, wtedy, gdy one przyszły, odwrócili się ode mnie. I zupełnie tego nie rozumiem. Bo nie zrobiłam nikomu krzywdy, nie powiedziałam nic złego. Ale może po prostu jest tak... bo tak zazwyczaj jest, że nie lubi się byłych swoich "przyjaciół" czy też swoich skrywanych nowych przyszłych. Albo ludzie nie wiedzą co zrobić, gdy ma się wspólnego znajomego, więc wtedy wybierają tę osobę, którą można poklepać po pleckach i posłuchać jej żalu i napawać się jego "zapachem". Może jest tak. Bo ktoś mi mówi z pogardą "twój blog nie jest już tym, czym był kiedyś"... No, a ja zauważyłam tylko jedną zmianę - brak smutku i łez, które musiałam jakoś pozaskórnie materializować, skoro wszystko wokół nie zasługiwało na miano Prawdziwego Zdarzenia.

Może osoby te po prostu nie były zbyt wiele warte, skoro odwracają się ode mnie, gdy tylko przychodzi szczęście. A może to tylko zbieg okoliczności. Ale jednak trochę szkoda tracić z jakichś banalnych przyczyn ludzi, którzy byli naprawdę bliscy, choć nawet jeśli poznani w internecie, choć nawet jeśli słyszani kilka razy przez telefon.
Może nie powinnam o tym myśleć. No i staram się nie. Ale czasem ktoś mi się śni i wtedy mam dziwne myśli i pewien żal, że ludzie odchodzą ode mnie coraz dalej.







( no... a tak poza tematem :D ----> GŁOSOWAĆ!!!!!   proszę :))))))




wolf's rain























Zima na ramiona moje spadła.




















Powieki przymarzły mi do szyb.


















Nie ma. Nie ma Ciebie. 






( zdjęcia sprzed roku... ) 

poniedziałek, 9 stycznia 2012

skin




Serce drży wpadając w dziury na drogach. 
Ciągle mam na podniebieniu smak pulsu z Twojego przedramienia.
Skóra mi dźwięczy. 







---
Jackowe warsztaty  !!! zapraszam wszystkich do zajrzenia, rozważenia i skorzystania z tej cudownej propozycji, bo naprawdę warto. 




środa, 4 stycznia 2012

zatęchłe kilogramy melancholii








 Przywiąż mnie do mnie samej, bo zbyt często się od siebie odklejam. 





Rzymskie noce


Cisza najwyższej jakości. 

wtorek, 3 stycznia 2012

smacznego










Czyli robię kolejne HOP i po kilku waszych "upragnionych" wpisach, znów wracam z pstrykami, tego co ... tym razem przesmaczne ;) Włosko.