sobota, 6 października 2012

411. spacery nocne vol.1







 ( komórkowce, bo praktica umarła po wizycie w CSW )


Spacery ratują przed tym, co w głowie. Ogromne lody jedzone, gdy inni zaczynają nosić już grube kurtki, osładzają wrażenie zgorzknienia. Budzę się często w nocy z kilkoma łzami na policzku, bo obok szczęścia, leży nieszczęście. Od pewnego czasu czuję się bezużyteczna, niepotrzetrzebna i najchętniej zapadłabym się pod ziemię, poniżej granicy korzeni, żeby nie przeszkadzać drzewom w życiu. Wszystko mnie przytłacza i obok wielkiego zapału jest nieodłączna niechęć spowodowana nieustannymi porażkami. Nie mogę znaleźć pracy, straciłam znajomych, nawet ostatecznie aparat mi się zepsuł. Wszystkie czynniki sprawiają, że nie mogę robić tego, co kocham, rozwijać się czy czasem marnować czas na niewielkie przyjemności. Zapaść się pod ziemię. Zapaść się w sobie. 
Nie widzę ani jednej dobrej drogi. Ale spacery nadal zabierają mnie od myśli, ciągną za rękę, częstują cukierkiem. Szkoda tylko, że nie mogę przynieść ze sobą nawet małej pamiątki tych miłych małych chwil. 


















15 komentarzy:

  1. Popsuł się aparat, będzie nowy, znajomi nowi też się znajdą praca też przyjdzie jak będziesz robiła to wszystko co kochasz tak wspaniale jak do tej pory. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. (wy)jedź do Norwegii, Ewo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze o tym marzę, myślę... Nawet na stałe, czy na dłużej... Ale sama nie pojadę. Jakby jechać, to z Nim. Prowadzić normalne życie..

      Usuń
  3. lubisz narzekać...
    Ja trochę tez

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpis niezbyt optymistyczny.. rzuciło mi się w oczy to, że szukasz pracy, a z tego co tutaj u Ciebie wyśledziłam, studiowałaś jakiś kierunek artystyczny. Żałujesz tego czasem? Przypisujesz ten wybór obecnej sytuacji związanej z zatrudnieniem czy mimo wszystko uważasz, że rozwinęło Cię to, że był to dobry wybór..?

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak. Szukam. Skończyłam licencjat na wydziale sztuki ( stwierdziłam, że w PL nie warto dalej kontynuować studiów, tym bardziej, że przez trzy lata zdobyłam wiedzę, która zupełnie wystarczy - mówię na podstawie obserwacji ludzi z magisterki ). Wiadomo, że po czymś takim to ciężko jakąś pracę znaleźć, aczkolwiek przemyślenia mam takie... Nikt nigdy nie mówił czy w liceum, czy na studiach, o kierunkach, które są najbardziej opłacalne. Ja studiując miałam ogromną nadzieję, że pewnie znajdę pracę w reklamie, jako grafik, projektant etc. ( tym bardziej, że robiłam dyplom z projektowania graficznego ). Jestem z Mazur. Na studiach też nikt nic nie mówił, znałam osoby, które coś już robiły w tym fachu podczas studiów (później okazało się, że po dobrej znajomości, ale nieważne ). Ja patrząc na nasze otoczenie, na tysiące reklam, na firmy, które zmieniają kampanie co 2 tygodnie, miałam przeświadczenie, że praca na pewno się znajdzie. Na początek jakaś drobna, jako asystent czy jakoś tak... zdobywałabym doświadczenie... Przecież tyle jest agencji reklamowych, tyle firm... Niestety, przez ostatni rok rozmyła mi się ta fatamorgana, zamieszkałam pod samiutką Warszawą, mój Ukochany robił w tym, czasem robi, ale pokazał mi jak to jest, że owszem - kiedyś była w tym praca, ale teraz rynek się zmieniło o 180 stopni... Nie zatrudnia się na etat. Bierze się po znajomości za 500 zł, a najlepiej studentów za darmo , "do portfolio". No i cóż... Jestem fotografem. Tak ogólnie. Maluję też. Mam zamiar zacząć robić różne rzeczy. Mam nadzieję, że wbiję się w ślubny rynek, bo lubię tę formę społecznej fotografii. Ale powiem tak... po 2 czy 3 miesiącach celowania w reklamę itp. odpuściłam... zero odzewu... zero... Powiedziałam sobie, że nieważne co, aby praca - wysyłam cv do różnych sklepów z odzieżą, czy innych... też nic... raz był odzew, rozmowa zbiorowa, wypadłam, moim zdaniem świetnie... niestety cisza... ale jak zobaczyłam, to jakiś żal... wszystkich zatrudniają na pół etatu, mamiąc bonami i karnetami na siłownię, ale jeśli mam wydać pół pensji na dojazdy... ok, zniosłabym... ale są osoby, które nie mogą sobie na to pozwolić, bo muszą dojechać i samemu wyżyć... nie da rady za te grosze... bo wychodzi jakieś 700 zł na rękę, a to duże, drogie sklepy odzieżowe... niektóre mega drogie. Śmiech na sali. Mnie było obojętne, aby nie frustrować się w domu, ale szkoda mi zupełnie innych, którzy nie mogą sobie pozwolić na pół etatu... przecież za to nawet nie opłacisz stancji... Niestety nie ma chyba już pracy w polsce... dla normalnych, inteligentnych ludzi, którzy chcą po prostu pracować... dorobić... to smutne... mega smutne... facet to pojedzie z grupką znajomych za granice pracować na budowie i może zarobić przez dwa miesiące niecałe na rok życia... ja też bym mogła, ale nie mam nikogo zaufanego, a wiadomo, że tak sama nie pojadę w ciemno, bo wystarczająco się nasłuchałam... eh... no cóż... trzeba coś kombinować... albo nie wiem... iść na tory.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Waż starannie myśli i słowa, które wypowiadasz i myśl tylko pozytywnie, ponieważ Twoja podświadomość nie zna się na żartach i urzeczywistnia każdą myśl, w którą uwierzysz..."
    A praktyczniej, bierz pierwszą robotę która nie będzie przynosić strat, na początek, żeby nie wypaść z obiegu, lepiej się poczujesz, a potem znajdziesz coś lepszego. Wiem co piszę, bo znam z autopsji tego typu sytuacje.

    OdpowiedzUsuń
  7. No pewnie, że bym brała, ale jest cisza jak makiem zasiał.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze, w jakich czasach przyszło nam żyć.
    Mój facet jest rysownikiem, wcześniej projektował meble. Od czasu kiedy kryzys zawitał do Polski jest fatalnie. Meble nie idą. Wiadomo droga sprawa meble na wymiar. Z rysunków żyć się nie da. Może storyboadry w reklamie, ale też tzreba mieć znajomości. Ja robię zdjęcia. A z tego już jest totalna klapa. Bo ani śluby ani nic, nie mam zamówień. Reklamy w internecie z moich obserwacji już nei działają. Internet tak jest zawalony badziewiem. Z powodów ekonomicznych musieliśmy z warszawy uciec do radomia. Też szukam pracy, na pół etatu chociaż w kawiarni. Ze studiami artystycznymi dawno dałam sobie spokój, przerwałam i nie mam zupełnej ochoty wracać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Też myślałam o storyboardach, asystentce art directora czy coś... Nic... Żadna agencja nawet nie napisała, że rekrutacja się skończyła. To też takie polskie. Jest ciężko. A właśnie internet powoduje to, że wszyscy kupują lustrzanki za pieniądze rodziców, robią prawie darmowe sesje dla agencji, dla prywatnych klientów, bo w pl najlepiej - wziąć za darmo, a tacy hipsterzy będą mieli podjarkę, że będą mieli co wstawić na fejsbuka. Tak samo w agencjach - biorą licealistów, studentów albo w ogóle totalnie po znajomości i mając ogromne budżety prawie nic nie wydają na reklamę, żeby jak najwięcej poszło do kieszeni. Cóż... najlepiej wyjechać... ale na stałe. Ja kombinuję z jakimiś dofinansowaniami... Chyba będę się starać... Żeby mieć za co coś samemu rozkręcić.

      Usuń
  9. Też tak kombinuje. Zarejestrowałam się w urzędzie dla bezrobotnych i czekam an dofinansowania po 2013. Jednakże urząd pracy nie jest przyjaznym miejscem dla ludzi. Pani w pokoiku na moje pytanie czy po nowym roku będą pieniądze z funduszy unijnych odpowiedziała mi że nie wie, i proszę się dowiedzieć w informacji bo ona się tym nie interesuje.Polska. Myślałam o wyjeździe do Hiszpanii, bo tam przynajmniej jest ciepło, a ja jestem zmarźluchem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak. Ja z kolei mam problem, bo mieszkam poza województwem, w którym jestem zameldowana i musiałabym jakieś dziwne sprawy załatwiać... A przecież to wszystko takie niewiadome. No ja myślałam o Norwegii, choć jestem zmarżluchem również, ale tam jest tak pięknie...

      Usuń
  10. Łączę się w bólu i narzekaniu. Też bezskutecznie szukam pracy w zawodzie po studiach artystycznych... Nawet szukanie JAKIEJKOLWIEK pracy daje marne rezultaty.
    Trzymam kciuki, żeby się udało jednak, Ewo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem ja też trzymam. Ja zbliżam się do zaczęcia robienia czegoś we własnym zakresie.

      Usuń