poniedziałek, 14 listopada 2011

...


O to chodzi, że nie chodzi o nic. A jednak posmutniałam nagle i dostałam drżeń serca. Tak znikąd. Tak z powietrza. Może to te mgły, które spuściły niebo na ludzkie głowy albo jakiś inny czynnik typu za mało tlenu na ulicach. Nie wiem. Wiem, że szłam z podniesioną głową, a później usiadłam i sercem mi zamigotało i w tym momencie straciłam rachubę. Nie wiem czego. Czasu czy w obliczaniu kroków. I tak teraz myślę, jak często, ale jednak teraz, że są miejsca, które wcale nie są "naszymi" miejscami i jakoś niedobrze się w nich funkcjonuje psychiczno-fizycznie, bo obija się człowiek o kanty mebli, potyka na prostej drodze i dostaje się jakiegoś wstrząsu, jakiegoś konfliktu serologicznego z otaczającą przestrzenią i nie dość, że siniaki na łydkach, udach i łokciach, to jeszcze krew się miesza z nieznaną substancją i dostaje się wad takich nie dość przyjemnych - wad myśli, które tracą na kolorze i jasności.  Z głowy robi się czarno-biały telewizor bez głosu i na dodatek z latającym obrazem. I teraz to bym tylko chciała, choćby piechotą, wrócić tam, skąd przyjechałam kilka godzin temu, zadzwonić domofonem, wbiec po schodach, wgryźć się w rękaw i dziękować za to Istnienie. Ale nic to. Są obowiązki, a teleportacji jeszcze nikt nie opatentował ( oficjalnie ), więc jakoś trzeba zagryźć zęby w sobie i cieszyć się, że to "strasznie się czuję" jest niczym w porównaniu z prawdziwym "strasznie" i ostatecznie cieszyć się z tych małych "dramatów", które zdarzają się każdego dnia. A może to tylko spadek hormonów albo jakiś skok do góry? Kto wie...

4 komentarze:

  1. nawet nie wiesz z jakim smutkiem się pod tym podpisuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. jeszcze kilka lat temu po przeczytaniu tego tekstu pomyslałabym, ze rozpieszczona jesteś

    dzis, bogatsza o pewne, dosć przykre doświadczenia powiem "to minie" i choc wcale po tych słowach nie poczujesz sie ani troche lepiej, to jednak świadomosć ze bedzie lepiej może Ci pomóc.
    W każdym razie mi pomaga

    OdpowiedzUsuń
  3. najważniejsze, iż to nie permanentnego ani wszeochogarniającego jak ta właśnie mgła listopadowa. może Cię to teraz oblepić, ale do samej pestki Ciebie nie wniknie :)

    OdpowiedzUsuń