piątek, 19 sierpnia 2011

...

Jestem coraz bliżej. Skracam czas jak mogę. To jak podwijanie nogawek, gdy są za długie.
Skończyło się miejsce na suszaku, zatem pranie porozwieszałam po całym pokoju i teraz pachnie płynem do płukania. To taki zapach przejściowy. Taki, który kojarzy mi się z nowym miejscem, bo tak pachnie świeża pościel.
Jeszcze tylko dwie krótkie, nieprzespane z niecierpliwości noce. Spakuję się. I wsiądę w pociąg, który jedzie okrężną drogą. Tam. Bezpośrednio. Tak ładnie to wymyślili...
Bezpośrednie pociągi.
( to ładny tytuł książki byłby...)

Rozpakowywać się na jeden dzień, by potem znów spakować się w czarną walizkę.
Szalenie niecierpliwiące mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz