wtorek, 8 marca 2011

jej rejon to był plac pigalle


Cisza. Słońce. Godzina przez miasto autobusem ( lubię komunikację miejską, gdy autobusy są jeszcze puste, oglądać ulice, przyglądać się ludziom na przystankach, lubię ten śmieszny strach, że wysiądę na niewłaściwym przystanku ). Nowe buty na wiosnę, by wypędzić zimę z szafy, by przywoływać ciepłe dni. List od J. z prezentem ( rozszyfrowałam Cię sprawnie ). Koszula w niezapominajki. I co jeszcze? Co jeszcze w tym dniu? Chyba wiosna... chyba wiosna idzie. Naprawdę...




1 komentarz:

  1. idzie wiosna w szczupłości Twoich ramion, w smrodku autobusu, który poczułam, czytając i odruchowo kazał mi się uśmiechnąć /też lubię te aspekty komunikacji, tylko ta socjofobia/, w światłach na ścianie jak klawisze fortepianu. obiecująca wiosna

    OdpowiedzUsuń