piątek, 5 kwietnia 2013
W.
Słońca jak nie było, tak nie ma. Planeta Ziemia babrze się pod nogami, rozlana farba najgorszej jakości, która zamazała Świat, jak ja gdy zamazuję kolejne płótno. Nie ma wiosny, weny, wolności. Trzy stracone W. Jakiś kocioł nad naszymi głowami zatrzymał się, przechylił i wylewa nam na łby hektolitry zimnych myśli. Cholera. Gdyby jeszcze nocą nie było nikogo w domu, to może dałoby się coś wymyślić do końca, stworzyć, namalować, napisać. W końcu noc zawsze jest taka sama i zawsze tak samo przynosi wizje, których za dnia nie umiem sobie wyobrazić do końca. A tak, nawet nie można wstać napić się wody, gdy kolejne sny wysuszają gardło, bo nie można nic zbić, głośno połykać szklanki wody, chodzić na piętach. Teraz jest trochę inaczej. Wcześniej miałam za dużo czasu, teraz mam go akurat. Praca, kilka dni wolnego. Ale jakoś nie umiem znaleźć sobie miejsca, przestać się wstydzić swojej twórczości pod tym dziwnym, płaskim dachem. Pewnie. Złej baletnicy... Ale ja do robienia czegoś potrzebuję rozmachu, rozlania wody z pędzlami, wymachiwania myślami. A dziś za bardzo boję się, że zachlapię podłogę. Na szczęście za 10 dni wylatujemy do Norwegii. Znów, ale nie znów. Mogłabym tam żyć. Tam, albo na Islandii. W Polsce mogę tylko tam, gdzie pola szeleszczą ciszą i żurawie krzyczą nad ranem ( bez przerwy szukam odpowiedniego miejsca, maluję je sobie w głowie ).
P.S. usunęłam te paskudne reklamy. wróciłam się przypomnieć? a może tak z sentymentu na chwilę. ogólnie to tu http://szumowska.net/
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Twoja Intensywność, Ewa, znajduje drogę.
OdpowiedzUsuń