piątek, 16 marca 2012

326.



Tak. Wiosna przyszła i nie przestanę o tym pisać chyba do następnej. Nasza pościel w kwiaty przesiąka wiatrem i słońcem za oknem. W ramach przerwy poszłam do ogrodu, podlałam trawnik :) i zmiotłam podjazd, po czym usiadłam na zejściu do ogrodu i wygrzewałam się w słońcu, słuchając śpiewu ptaków, kołysania się gałęzi, a mała biedronka chodziła po moich spodniach. Miejmy nadzieję, że będzie tak pięknie aż do późnej jesieni ;) A z racji tego, ze od tygodnia żywię się marchewkami, jabłkami i w ostateczności tyciunią porcją obiadu, taką na dwa kęsy, to wstawiam zdjęcia z jednej z warszawskich knajpeczek. Ta jest typowo lunchowa, na przegryzienie czegoś. No i jak się okazało, to miejsce pani Gessler. Szczerze... początkowo byłam sceptycznie nastawiona, ale gdy tylko spróbowałam cudownie czekoladowego brownie to odpłynęłam i zakochałam się zupełnie :D No i te cudne smoothies z truskawek i świeżych ananasów. Coś wspaniałego ( na dodatek z racji, żeśmy z Beti były takie urocze, dostałyśmy dużą porcję, choć chciałyśmy małą, bo gdzie to tak tyle tego...ale, ach...no :) ). A za tydzień może w góry... ;)


pozdrawiam Was słonecznie :)

2 komentarze:

  1. uwielbiam wszelakie smoothies. w krakowie też piękna, piękna, piękna wiosna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli jakbyśmy były pod jednym skrawkiem nieba :D mru

      Usuń