czwartek, 29 grudnia 2011
no bird call
Ten ból został, choć już dawno nie pamięta przyczyny. Jakaś drzazga w palcu lub między zastawkami. Coś nadal drży, gdy budzi się w środku nocy i wydaje się, że ktoś przyszedł do niej poprzez zakamarki przyśnień. Spłowiałe rzęsy szeleszczą nieprzytomnie. Jeszcze nie śpiewają ptaki schowane między gałęziami siwego dębu. Później sen jest płytki jak łyżka z syropem na kaszel, a przejście między nocą a dniem wygina się na wszystkie strony świata. Ona zaśnie i zapomni, że czegokolwiek bała się po przebudzeniu, że ktoś złapał ją za rękę, dłonią kościstą, z palcami zaklejonymi plastrami i kilkoma obrączkami przywiązującymi do innego życia. Snów się nie pamięta tak samo jak przebudzeń i zaśnięć. Nagle umiera się wraz z przeszłością minionego dnia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ach, Ev... zbieram szczękę z podłogi...
OdpowiedzUsuń