poniedziałek, 3 października 2011
how to fight loneliness ?
Miejsce,w którym dosłownie można bujać w obłokach.
( polecicie jakieś książki, tomiki wierszy? )
----
edit.
sprzedam skaner Epson V500 . chętnych na eveadrienne@gmail.com zapraszam.
w sumie mogę sprzedać także teleobiektyw Sigma 70-300 F4-5.6 APO DG MACRO z bagnetem do Pentaxa.
( a następne ogłoszenie to kiedy indziej... bo to już bardziej takie artystyczne)
----
edit nr 2
Hm! Nie jestem głodna, ale mam ochotę gotować, piec, ucierać, kroić i dawać radość podniebieniom. Ciasto albo bułeczki. Hummus albo guacamole. I jakiś dobry makaron albo tarta z porami. Albo pierogi z suszonymi pomidorami i mozzarellą. A może risotto. Albo dobre cannelloni ( ale brak naczynia żaroodpornego ( ale widziałam w biedronce za 10 zł, więc może się skuszę, choć zdecydowanie wolę gotować w warunkach domowych ). Teraz mam taką wenę, że na pewno wszystko wyszłoby wspaniale i nie dosypałabym za dużo proszku do pieczenia ( przepraszam ) i nie przesoliłabym kotleta. Mam mnóstwo pomysłów. A może sernik na herbatnikach. Albo jabłka w cieście francuskim. Bo gotowanie to sztuka ( dlatego też czasem nie wychodzi :) ). Naleśniki z warzywami i kurczakiem. Albo takie najprostsze - z białym serem, ale podsmażone lekko na maśle ( tak, jak robiła babcia ). Albo racuszki jogurtowe. Wiem! Placki z jabłkami! I knedle ze śliwkami, albo kluski leniwe, albo ziemniaczane krokiety, które są uzależniające ( bo ja też uwielbiam tradycyjną kuchnię, bo jest świetna ). I budyń malinowy z sokiem malinowym. I banany w panierce z sosem czekoladowym. Albo zupa czosnkowa, a może ogórkowa. A jeszcze pyszna, własnoręcznie stworzona pizza. Albo najzwyklejsza fasolka szparagowa albo kalafior z bułką tartą i masłem. A może kurczak w marynacie musztardowo-miodowej ? A na śniadanie pyszna owsianka z owocami. Placki ziemniaczane z papryką i kukurydzą albo z cukinią. Albo takie domowe, normalne, ale z dodatkiem aromatycznej kiełbasy ( a ja to jem z cukrem... wiem...... ). Camembert z żurawinami. I... mogłabym wymieniać i wymieniać. Czy same te nazwy nie brzmią jak poemat?
A te minuty albo godziny spędzone w kuchni machające rękami. I doglądanie, próbowanie, wkładanie patyczka w środek ciasta. Czy to nie jest wspaniały rytuał? Dzieło tworzenia.
Chciałabym przestać się wstydzić gotować komuś. Zaufać swoim kubkom podniebnym. I dawać ludziom radość choć tym, że do herbaty doleję im domowego soku z malin i czerwonych porzeczek i dołożę łyżeczkę miodu z mazurskiej pasieki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
foto przepiękne, z resztą jak zawsze u Ciebie. a z książek polecam cokolwiek Millera, Plath, Ciorana i 'W drodze' Kerouaca.
OdpowiedzUsuńto przestań się wstydzić. gotowanie z pasją traktowane jest ciągle nieco po macoszemu, a jak sama piszesz, to czysta poezja, osobna dziedzina sztuki, która też powinna mieć swą muzę symbolicznie, ma siłę łagodzenia waśni, uwodzenia, zwalczania depresji, a sam proces tworzenia to sporo białej magii, tyle w tym wyrażania swojej indywidualności. powodzenia, Evemeryczna Kucharko
OdpowiedzUsuńzdjęcie wspaniałe
OdpowiedzUsuńa gotowanie.. ah jak się ma komu, to jest to najprzyjemniejsze zajęcie na świecie :) a jeszcze jak się ma z kim! :) milusio.
tyle tu pyszności wymieniłaś, aż głodna się zrobiłam.
może stwórz bloga kulinarnego, o! :) i będę się miała na kim wzorować :)
nie znam Cię, ale przytuliłaś mnie ciepłem swoich słów i myśli. część rzeczy powiedziałaś za mnie. i przyrządziłabyś to, na co miewam ochotę zawsze. ślę więc uśmiech do Ciebie. tak o.
OdpowiedzUsuń