czwartek, 29 września 2011

tymczasem w słoiczku po miodzie



Dziś taki dzień wrażeń pełny. Stara znajoma spotkana w pociągu. Zaliczenie z multimediów i przekazu audiowizualnego ( zaliczyłam na 5 ). Był stres, ale przeszedł szybko, bo nie da się bać przy tych moich cudownych istotkach z grupy trzeciej. Później piwo z sokiem w ogródku naszej zamykanej już na amen Awangardy ( co za kraj, co za naród ). Oddałam 10 norweskich filmów do wywołania i jakoś tak nie mogę się doczekać ( hih ). Jakieś tam zwykłe babskie postanowienia. A teraz wklejam do czegoś-na-kształt-wspomiennika bilety z warszawskiej SKM, karty pokładowe, bilety norweskich promów, mapę Norwegii, kartki z Krakowa, itd, żeby mieć wszystko w jednym miejscu, choć wcale tak chronologicznie to wszystko nie jest poukładane ( bo ja też roztrzepana ). Nie zapisuję dat, bo szczęśliwi czasu nie liczą. Psychicznie nastawiam się na koniec przerwy wakacyjnej i powrót na sławetny Wydział Sztuki ( czuję po kościach, że będzie się działo ). I jakoś mnie coś przeraża, bo coś nie tak z akademikiem. Cóż. Zawsze coś, ale co mi tam.

Jest pięknie.

Nawet teraz, gdy w mieszkaniu chłodno, bo do okresu grzewczego jeszcze kilka dni. Różne przyziemne niepewności i inne zaległości i niedoskonałości, co to gdzieś tak krążą w życiu pod nogami i czasem człowiek się o nie potyka ( ale to tak już jest w tym życiu i nie ma co się przejmować, to normalna kolej rzeczy, którą trzeba zaakceptować ). Nawet gdy się tęskni, a chyba właśnie też dlatego, bo to piękne tęsknić, że ma się do kogo.







( jak to zrobić, żeby zdjęcia na blogu były większe? hmmmm... )



__________________________________________________________
edit



No bo tak ogólnie to od jakiegoś czasu chodzi za mną kakao, którego nie piłam już wieki. Kakao i kanapki z miodem i herbata bez cukru. Napiłabym się też wina, ale tylko w cudnym towarzystwie. Najlepiej siedząc na podłodze, a wokół świeczki i czytanie wierszy albo jakiś miły film, na którym zapłakałabym Komuś rękaw albo muzyka taka, że ją znam i nucę do ucha. I cholera porzucałabym śnieżkami, ale jeszcze nie ma zimy. Albo usiąść gdzieś na ławce czy krawężniku, palić Marlboro, patrzeć w niebo i mówić co tam siedzi we mnie, co mnie swędzi w sercu i o tym jak mnie drapiesz po duszy.



6 komentarzy:

  1. piszesz post, wstawiasz zdjęcie, klikasz na nie i ustawiasz np. na bardzo duże, ot cała filozofia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. najlepiej oryginalny rozmiar, bo wtedy nie ma kompresji!

    OdpowiedzUsuń
  3. ja mam ustawione na duże... nie ma innej opcji... a oryginalny rozmiar... można to gdzieś ustawić czy coś? bo ja się nie znam :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Dumnam z Ciebie o:-)
    Buziaki Zielonooka

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ładujesz zdjęcie to naciśnij na nie, zrobi Ci się w takiej ramce i na dole ramki będziesz miała różne opcje, m in dot. rozmiaru czy np. usunięcia. I naciskasz oryginalny rozmiar. Jak będę mieć czas (jestem w pracy), a Tobie by nie szło to zrobię Ci instrukcję z printscreenem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajna fota, dostałem smaka na kromkę z miodem, dzięki :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    www.blog.piotrwyrzykowski.pl

    OdpowiedzUsuń