poniedziałek, 12 września 2011

Praga warszawska




( szukam ciekawych ludzi na zdjęcia // warszawa )

11 komentarzy:

  1. lubie twoje zwykłostki, masz totalne oko. nie myslalas o wiekszych zdjeciach i lepszej jakosci na blogu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chodzi mi o to, ze masz zlej jakosci zdjecia, tylko ze dajac blogspotowi automatycznie je pomniejszac psuje sie jakosc, ale rozumiem obawy o kradzieze, chociaz mnie osobiscie sie to na szczescie nie przytafia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam twojego bloga już dosyć długo. Kiedyś czekałem na Twoje posty, dzisiaj jak coś wrzucisz to rzucam okiem. Nie dla tego żeby twoja praca nie była wartościowa, ale nie cierpisz już (w pierwszym odruchu chciałem napisać, że mam nadzieję, ale wcale nie jestem pewien czy tak strasznie zależy mi żebyś nie cierpiała) tak ja kiedyś a ja się chyba karmiłem tym bólem, był wyraźny i namacalny, lubiłem go i ciebie rozdzieraną.
    Hmm. Nie za dobrze to o mnie świadczy.
    No i masz ci los wyskrobałem komentarz do zdjęcia stolika z brudnymi różowymi fotelokrzesłami.

    OdpowiedzUsuń
  4. St. Ptr.
    Dziwne to. Po co karmić się bólem. Po co żyć życiem, w którym tylko ból? Nie rozumiem tego. Życie jest po to, aby żyć, nie po to, by umierać. Czasem o tym nie wiemy.
    Cierpienie zdarza się każdemu i pewnie nie raz zawita i do mojego życia, taka kolej rzeczy, ale na pewno nie chcę się już w nim pławić, nie chcę o nim myśleć, a gdy przyjdzie, zrobię wszystko, by obrócić je w doświadczenie, a nie permanentną pustkę, która powoli zacznie mnie wypełniać.

    Tak. Nie znam Cię, ale takie słowa w moich oczach... nie za dobrze to wszystko świadczy o tym wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja chyba trochę rozumiem komentującego. W ogóle jeśli o mnie chodzi to cieszę się, że już nie czytam tak smutnych, rozdzierających słów u Ciebie, bo w pewnym momencie już nie mogłam po prostu... więc milczałam i czekałam. Dobrze, że zaczynasz odbierać ból jako doświadczenie, a nie pustkę. To znak, że już permanentnie dorastasz. :) Wszystko w naszym życiu jest fascynujące i warte poznania. Ból też. Człowiek za to zdecydowanie szybciej dogaduje się z czyimś cierpieniem niż radością. Dlatego radość, bądź optymizm jest postrzegany jako fałszywy, nieprawdziwy, nie mający prawa istnieć w szarej rzeczywistości. A prawdę mówiąc, najbardziej szczęśliwi ludzie bywają tymi, którzy najwięcej cierpieli. Łatwo i szybko można zanurzyć się w pustkę, ciężko z niej wyjść. O wiele trudniej stanąć jej na przeciw i walczyć jej przeciwieństwem. Gdy inni cierpią tak jak my, jest nam lżej, kiedy ktoś wygrywa z tym, czujemy się więc osamotnieni w swojej walce, stąd nieprzyjemnie odbieramy takiego zwycięzcę. Ale to nie świadczy źle o człowieku. Człowiek jest jaki jest - ułomny, egoistyczny w pewnym spektrum i tak pozostanie. Najwięksi ci, którzy potrafią stawić temu czoło. Warto.

    Chciałam mieć kiedyś taki samochód jak ten... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Życie dzieje się tylko obok, i to tylko ułuda, tak naprawdę od początku do końca tylko umieramy, nic więcej. Zaakceptowanie tego pozwala trochę pełniej kożystać z tak zwanego życia.
    Nie wypada okłamywać samego siebie.
    A że nie najlepiej to o tym wszystkim świadczy to wiem, sam to wyżej napisałem. ;-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. że się tak nieładnie wyrażę, St. Ptr... pierdolenie o szopenie.
    Mam gdzieś cały werteryzm świata i ten wymuszony, przewlekły Weltschmerz .
    Wiadomo, że każdy z nas umrze, taka kolej rzeczy, ale co z tego?
    Ja wiem, że to takie uwznioślające, tak egzaltować to nieszczęście i cierpienie, że chce się ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Po prostu inaczej to odbierasz. Zamiast upatrywać w tym wartości negatywnych wystarczy zdać sobie sprawę, że tak naprawdę nie ma żadnych wartości. Wtedy można zacząć odbierać wszystko jako część tego tak przez Ciebie celebrowanego życia bez wkręcania się w stany depresyjne tylko dlatego, że coś poszło nie po Twojej myśli.
    Co do werteryzmu to to nie tak, Werteryzm mnie nie interesuje, nie ma tu żadnej egzaltacji czy uwznioślania raczej przyłożenie równej miary. Swoją sztuką kiedyś wyznaczyłaś pewien poziom a teraz już go nie trzymasz więc moim zdaniem Cierpienie ubogacało Cię jako artystkę.
    Jeśli jednak nie życzysz sobie żeby ktoś kto myśli w ten sposób miał z Tobą jakikolwiek kontakt to napisz a ja nie będę nękał Cię moją obecnością.

    P.S. Zdecydowanie bliżej mi do nihilizmu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Po pierwsze... zwykłostek moich nie uważam w żaden sposób za przejaw artyzmu. To po prostu zatrzymywanie chwil, które pewnego dnia, gdy wzięłam mały obrazek do ręki, uratowało mnie od marazmu i zimowego snu. Jeśli byłbyś takim zagorzałym fanem, to wystarczy odwiedzić moje portfolio i zobaczyć, że robię jeszcze coś poza zwykłostkami.
    A moje wcześniejsze zdjęcia, ich przekaz, historie, nie wynikały z mojego cierpienia. Tak jak i większość moich wpisów nie było z cierpienia, a z jakiejś przewlekłej tęsknoty. A ja zawsze byłam osobą pogodną i roześmianą, lubiącą obdarowywać uśmiechem innych. :)

    Ty sobie myśl jak chcesz, a ja będę myśleć o życiu jak chcę, tak, jak mnie się to podoba i daje radość :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ naturalnie! Nie miałem ani przez chwilę zamiaru narzucać Ci mojego widzimisię.
    I widzę, żę niepotrzebnie filipowałem z konopii.
    Chciałem się podzielić swoim punktem widzenia, który widzę jest dla Ciebie wart wzięcia pod uwagę w rozważaniach o wartościach.
    Widziałem Twoje porfolia i zwykłostki zdecydowanie najbardziej mnie poruszyły.
    Dziękuję za miłą kilku zdań wymianę i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wyżej w zdaniupowinno być:
    "Chciałem się podzielić swoim punktem widzenia, który widzę >nie< jest dla Ciebie wart wzięcia pod uwagę w rozważaniach o wartościach."

    OdpowiedzUsuń