piątek, 8 kwietnia 2011


Zajęłam swoje miejsce. W czarnej, aksamitnej sukience. W czerwonych ustach. W perfumach Kate Moss z pierwszej edycji. Słowo o muzyce zupełnie zbędne. Światła skierowały się na scenę, którą zaczęła wypełniać orkiestra symfoniczna. Rozbłysły waltornie. Pochylone jak kobiety wiolonczele obrysowało światło - ich talie i biodra. Cisza. I koncermistrz wstał. Jakże kocham się w momencie strojenia instrumentów ( mogłabym tylko po to chodzić do filharmonii : ). Dyrygent z batutą w prawej dłoni. Jednym ruchem wprawił wszystkie instrumenty w ruch, a moje ciało w drżenie. Muzyka rozbrzmiała w każdym zakamarku mojego ciała, stałam się nią. Zapatrzona sercem. Zasłuchana. Czułam na sobie wszystkie smyczki na raz, później każdy z osobna. Po kolei stawałam się wiolonczelą, altówką, skrzypcami, kontrabasem, harfą, waltornią, tubą, trąbką, puzonem, obojem, fagotem, klarnetem, fletem poprzecznym, perkusją, a na końcu batutą. Znikła pustka, która rozlewała się po mnie. I nawet ja sama znikłam, rozbiłam się na atomy. Nie. Raczej stałam się zapisem nut.
A teraz sama nie potrafię zaprawdę nic napisać, bo o muzyce przecież nie można nic sensowniejszego od niej samej powiedzieć. Przynajmniej ja - człowiek, który pisać potrafi tylko w malutki stopniu znaczenia tego słowa. Jedno co mogę napisać przyziemnie o koncercie to to, że przez II część IV Symfonii f-moll op.36 P. Czajkowskiego, wpatrywałam się w wiolonczelistę. No i to, że, co niespotykane u mnie, prościej byłoby mi opowiedzieć o tej muzyce, o moich przeżyciach, niż napisać.





---

a teraz... boli...boli...boli.... brzuch... hih :) i to jest optymistyczne zakończenie dnia, bo lepszy brzuch, niż co innego... bo brzuch zagłusza co innego.







3 komentarze:

  1. moja Ty Nieprawdopodobna...cieszę się..ale ciiii...

    OdpowiedzUsuń
  2. oby brzuch bolał Cię od niepohamowanego śmiechu, którego w planach na dany dzień nie miałaś ;) gdybyś była utworem, byłabyś...nie, takiej formy jeszcze żaden klasyk nie wymyślił, a żaden instrument nie dałby rady godnie zagrać bez wyłamania i poplątania palców. lubię kontrastowe faktury materiałów na skórze, pomysł ze swetrem na Twojej podoba się, otacza Cię aurą 'może są tu pajęczyny na suficie, ale to mój sufit i moje pająki'

    OdpowiedzUsuń