środa, 6 kwietnia 2011

miejsca, w których codziennie jestem


Kwasy, pokaleczone palce, zawroty głowy, język an(g)ielski i ikonografia świata - poniedziałek.
Ręce po łokcie, policzki, włosy i buty w farbie - wtorek.
Glina za paznokciami, cała biała od gipsu i kreski, kropki kreski - środa.
Czoło w kropelkach potu, zdjęcia, filmy i sala pełna przeróżności - czwartek.
Dłuższa rozmowa z poduszką - piątek.




( zbieram w palcach i myślach siłę na napisanie czegoś... ładnego, dobrego... bo ostatnio tu takie bzdety ... )






szeptem na ucho powiem, że ... że ja się tego wyrzekam



2 komentarze:

  1. To zdarza się czasem:
    zaskoczony, nagle miękko wchodzisz w tę porę dnia,
    kiedy wszyscy zmęczeni upałem, pływaniem,
    suszą się w słońcu na tarasie.
    Te niekończące się żarty przyjemności
    wracają czasem - nagle oszołomiony
    stajesz pośrodku oblodzonej ulicy,
    jakiś dźwięk przywołuje obraz
    dotyk sztucznego jedwabiu widok jak z książki dla dzieci
    są takie zabawy, inne tu i teraz.
    Wrażenie, że minione dni, chwile
    dawno zapomniane
    rozciągają się, ciągle trwają gdzieś niezakończone.
    M.Bielska

    a od siebie powiem,że lubię te skrawki Ciebie..pięknie snują ci się dni i opowieści..nawet te z kilku ledwie zdań..i fotografie...takie tatuowanie dni na źrenicach...klisz...powiek...na sercu

    OdpowiedzUsuń
  2. 'tatuowanie dni na źrenicach klisz' - trafne i piękne

    Twój tydzień wydaje się pełen twórczego ruchu i brudu, prawidłowo :)

    e tam, rzadko tak naprawdę piszesz bzdety,
    to jak z pralkami czy żelazkami na Twoich fotach,
    gdzie indziej to razi, Ty je upoetyczniasz

    OdpowiedzUsuń