sobota, 26 marca 2011

nie pójdę dziś na bal.


Ach! Mówi Pan, że zabrałby mnie Pan na bal. Bardzo miło z Pana strony, lecz na bale nie mam dziś ochoty. Mnie dziś głowa boli, dwa palce i świat. No co też Pan! Dziś już to nie minie. Może za dzień, za dwa. Ale nie dzisiejszej nocy, gdy przy mnie Pan. Że też dziś wymyślił Pan ten maskowy bal, a ja maskarad miałam dziś aż nadto. W sklepie, na ulicy, w łóżku z innym Panem. I sukienki nie mam żadnej. Chyba Pan oszalał, że po drodze kupię jakąś! Nie ma mowy! Na bal dziś nie mam ochoty. Tyle Pan ma dam, a wszystkie z jednej ulicy. Czemu akurat dziś do mnie Pan przyszedł? Zatańczyć? Ze mną? No co też Pan? Ja dziś tańczyć nie umiem. Dziś, nie widzi Pan, jak po mnie spływa świat? Nie ma mowy, cóż za niedorzeczność! Nie zostanie Pan u mnie na wieczór, nawet na filiżankę kawy nie. Dziś kawy nie wydaję, skończyła się. Tylko wino zostało i pół litra wódki. Nie będzie Pan ze mną pił, bo to i tak nie starczy na dzisiejsze smutki. Czym się trapię? Co mnie boli? Pan.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz