Zima wyrosła mi na opuszkach palców. Gdy skrawek słońca zatrzymuje się na mojej twarzy, spokojnieję jak kot. Czasem przysiadam w kącie sofy i piszę w głowie początki wierszy, ale nigdy nie potrafię ich później spisać. Taka przypadłość wieczorna.
W moim krótkim życiu coś zaczyna się dziać. Ktoś napisał mi, że cierpliwość przynosi odwagę. Chyba coś w tym jest. Zawsze szybka i niecierpliwa, co nigdy nie przynosiło efektów, a rozczarowania. Nauczyłam się pokory i cierpliwości, spokoju i skupienia. A co najważniejsze - dążenia do celu. Staram się jakoś poukładać czas na ilustracje, malowanie, projektowanie kartek i zaproszeń. Czuję spokój.
Niech będzie zima, a nawet znowu jesień. Słońca we mnie nie zabraknie.
To bylo piekne
OdpowiedzUsuńTez pisze ale nie mam odwagi tego komukolwiek pokazac
OdpowiedzUsuńNie cierpię, gdy wiersze urywają mi się w głowie... Piękne.
OdpowiedzUsuńPięknie i refleksyjnie...
OdpowiedzUsuńZnowu mnie zachwyciłaś! Cudownie!
OdpowiedzUsuń