czwartek, 4 grudnia 2014

sweater weater

Ciemnica jakich mało. Jest tak ciemno, że niemalże można byłoby wywoływać filmy bez zasłaniania okien. Z zimnem problemu nie mam, bo przecież sweter zawsze ratuje sytuację, tak jak kubek gorącej herbaty, misiowy koc albo brzuszek kota. Ale weź coś namaluj... Musisz wszystkie lampki z okolicy poznosić na biurko i miejsca nie masz na resztę :) Ledwo można dojrzeć swoich dłoni. Wszystko takie niewyraźne. Ale do fotografii takie światło byłoby piękne. Takie, którego jakby nie ma, ale jednak miękko otula jasną twarz, gdy stanie się przy oknie. Ledwo da się wyciągnąć "trzydzieści/dwa/osiem". Jakbym jeszcze za oknem miała ciąg drewnianych domków albo jakiś fiord, no to byłby cud, bo z okna bym nie wychodziła. Ale tak, jak ma się brudną, piaszczystą drogę, nieotynkowane chałupy, z których wydobywają się śmieciowe wyziewy kleistym, śmierdzącym dymem i co jakiś czas przejedzie jakiś "osiłek" ( jego największą siłą, jest mocna głowa do picia ) swoim telepiącym się oplem, który ledwo na tym ręcznym, na tych zakrętach daje radę... No to lepiej do okna nie podchodzić, lepiej włączyć komputer i przeglądać zdjęcia z Norwegii, Sycylii, Londynu czy Rzymu... I co jakiś czas sięgać po kinderczekoladę, która choć trochę ratuje od zgorzknienia.
Latam po domu ze swoją nową Prakticą, którą kupiłam na pchlim targu i mam nadzieję, że działa... Myślałam, że do wyjazdu wypstrykam zwykłostkami film i zdążę zawieźć do Warszawy do wywołania, no ale niestety... Za ciemno i ledwo "czterysta/trzydzieści/dwa/osiem" daje radę. Także ... jeśli z Krainy Marzeń nie przywiozę żadnych zwykłostek nie to, że nie robiłam zdjęć :) To będzie oznaczało, że aparatka nie działa :) Choć sprawdziłam wszystkie czasy i migawkę i wszystko wygląda ok... No ale jednak mogłam ją zawieźć do Pana Gecyngiera, by tam zajrzał precyzyjnie w serduszko. No nic. Co będzie, to będzie. Ważne, żeby w sercu zostało mnóstwo wspomnień. Najwyżej będę później będę malować pejzaże z mojej głowy (choć ja pejzaży to nie umiem chyba ). Ale nie powiem... chciałabym przywieźć trochę zwykłostek, bo jakoś się za nimi stęskniłam, za tym pstrykoleniem, za tym skanowaniem, za wspomnieniami na błonie fotograficznej.






1 komentarz:

  1. To ja czekam na zwykłostki obrazowe i słowne z Krainy Marzeń ; )

    OdpowiedzUsuń