poniedziałek, 24 września 2012
407. żółty szalik
Chciałabym kupować książki z ładnymi okładkami, żeby przekonywać się o tym, że nie ocenia się książki po okładce. Chciałabym mieć regał zapełniony książkami o sztuce, albumami przeróżnych artystów, nawet tych, których nie lubię, pięknie wydanymi przewodnikami po państwach i miastach, żeby móc wyobrazić sobie, że tam jestem i snuć opowieści o tym, co będę robić, gdy tam już dotrę, książkami kucharskimi, z których próbowałabym każdej potrawy, po czym zapisywałabym na marginesach uwagi, poprawki i nowe wersje. Chciałabym żyć ze sztuki i fotografii. Chciałabym lepić ptaszki z masy solnej i inne cuda. Chciałabym mieć całą skrzynię farb, ołówków i kartek pomieszanych z nieudanymi szkicami, których nie wyrzucałabym już nigdy. Chciałabym co jakiś czas wyruszać na równe targi staroci, i za każdym razem przynosić tylko jedną rzecz, która od razu przypadła mi do gustu. Chciałabym nauczyć się szyć i robić na drutach i szydełku. Chciałabym zasypiać przy dźwięku winylowej płyty. Chciałabym zamieszkać w Norwegii, na Islandii, w Australii lub Nowej Zelandii, pracować gdzie bądź i robić jedno zdjęcie na każdym ze spacerów. Chciałabym mieć berety we wszystkich kolorach jakie tylko do mnie pasują. (...)
(miliony banalnych dziecięcych myśli )
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kto by nie chciał. Pozdrawiam. [fraugenau.blogspot.com]
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy takie "chciejstwo" powinno być nazwane dziecięcą myślą?
To cudowne jak nadal ma się marzenia - zwłaszcza te malutkie, które łatwo spełnić :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ps. Piękne zdjęcia!!