sobota, 17 grudnia 2011

Bo pierniki, jak mężczyżni...


Nie mamy stolnicy, ale jest blat. Nie mamy wałka, ale są butelki. Mamy wino, ale ganiamy się po mieszkaniu chcąc zabrać sobie butelkę z piwem. Pachnie przyprawami korzennymi, cynamonem i lukrem. Mandarynki obierają się do ostatniej białej żyłki. Śmiech do rozpuku i trzy pudła pierników ozdobionych odciskami moich kolczyków i bransoletki, lukrem i kolorowymi groszkami. No i z ostatniego kawałka ciasta miniaturowy penisek :D W mediach trąbią, że Polskę pustoszą wichury i inne kataklizmy, zatem cierpliwie wyglądamy latających domów, krów i starych babć za oknem, ale nic, nawet kawałka reklamówki... Zmarła Pani od przepięknego wykonania Besame Mucho. A ja piję herbatę z cytryną i na prośbę J. wstawiam tutaj głuptakowe pstryczki ;)

7 komentarzy:

  1. lubię takie pstryczki. i oj znam ja takie zamienniki wałków i innych przedmiotów, których czasami brak w nowych mieszkaniach ;P
    i uwielbiam zapach przypraw korzennych mmmmm!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nastrojowo tutaj i pachnąco;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsze wychodzą z piekarnika, gdy dziergane są na stole, nie na stolnicy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. pierniki wychodzą wtw, gdy serduszko wałkuje ciasto, a potem ciasto samoistnie zmienia się w serduszątka :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ag... W końcu jakiś sensowny komentarz ! :D ( żart ) :*

    OdpowiedzUsuń