środa, 17 sierpnia 2011

podróże z i pod prąd

spakuję się już. będę siedzieć na walizkach. tak mi lepiej. czuję się wtedy jak w permanentnej podróży w strony, które przyjaźnie rozchylają ramiona i unoszą kąciki ust. okno otworzę na oścież. zza okna wpadnie wiatr, który pozwoli zapomnieć o odliczaniu czasu. jakbym była w ciągłej drodze. w międzyczasie zrobię kilka zdjęć, żeby pamiętać o sobie. kilka par zwykłostek. po przebudzeniu będę wyjmować z ukrycia negatywy jeszcze tak bardzo niewiadome i oglądać je pod słońce. ich kolory przewrotne i nierówne horyzonty drugiego planu. zatrzymuję wzrok szczególnie na tych kilku porannych i szukam najjaśniejszych kropeczek, które przemienią się w konstelacje pieprzyków.
żyłami szyn rdzawymi ruszę już niedługo w świat.



świat...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz