Znów siedzę jak na szpilkach czekając na godzinę 17, która przyniesie mi odpowiedź zaklętą w negatywach. 108 zwykłostek i być może 36 fotografii stworzonych razem z A. i E.
Dziś już rozpakuję walizkę. Wtulę się w to, co było przytulane. Przeszłam zapachem wiatru i burzy; spokojem i wolnością. Jestem krainą łagodności.
W czwartek ugoszczę przed obiektywem Agatkę :) A od przyszłego poniedziałku znów Warszawa. Na jak długo? Oby jak najdłużej...
Dwie pary zielonych oczu muszą wróżyć coś pięknego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz