Ćmy obijają się o mnie w ciemnościach zgaszonej ulicy. Świerszcze śmieją się skrzypcowym głosem. Na niebie czarny front przerwany kałużą słonecznie czerwonej krwi. Od dawien dawna nikt nie zawołał do mnie po imieniu. Chyba powoli zaczynam o nim zapominać. Drogi coraz bardziej puste i ciche. Czasem światła rozbijają się o skrzydła nietoperzy i rozpryskują się po niebie. Gdyby tak światła rozbiły się o mnie (...)
Dużo ostatnio we mnie o zapominaniu. Tylko Jednego zapomnieć nie umiem.
Dużo ostatnio we mnie o zapominaniu. Tylko Jednego zapomnieć nie umiem.
i tak można poczuć się marionetką, która może conajwyżej spróbować poplątać sznurki - to odróżni ćmę od dziennego motyla. uciec, ale dokąd...
OdpowiedzUsuńprzynajmniej Twoja fotoimpresja lunarna, piękna, chroni. jak kokonik