( szkice. większość z nich pochodzi z zeszłego roku. większość z nich to typowe pięciominutówki... jeden z nich sięga czasów mojego liceum < portret A.T. > . wszystko to w sumie nic szczególnego... dziś po prostu znalazłam je szykując prace na zaliczenie i zachciało mi się je sfotografować. )
Zbita stopa. Łokieć sparzony kwasem. Paznokieć czarny od werniksu. Zapach kleju. Sterty niedokończonych rysunków i pustych kartek. Broszka w kształcie i kolorze maku do słomkowego kapelusza. Sandały z podstawówki, które dopiero niedawno odważyłam się założyć. Kubek w truskawki na skraju półki. Pożyczony szampon. Rozsypane cienie do powiek. Pół flakonika perfum. Krem Nivea. Aparat na wierzchu na-wszelki-wypadek.
Światło w kolorze kalafonii.
Światło w kolorze kalafonii.
a pamiętasz te śliczne, porcelanowe lalki o długich szyjach, które malowałaś w zeszycie... hm.. to był chyba zeszyt od polskiego... ;)
OdpowiedzUsuńpamiętam pamiętam... w sumie to w każdym zeszycie było....
OdpowiedzUsuńpiękne prace, takie emocjonalne
OdpowiedzUsuńw każdym.. ale te laleczki pamiętam najmocniej.. ;)
OdpowiedzUsuń:) Nattu.. a ja już zapomniałam, widzisz... pamiętam tylko Chii w zeszycie od historii
OdpowiedzUsuńnamalujesz mi kiedyś coś?
OdpowiedzUsuńMoja Iskierka...
OdpowiedzUsuńuczysz się na ASP? pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńni...
OdpowiedzUsuńcholernie trafny post, tak sądzę, Szumowska Szumowską chyba najlepiej określi niepoklasyfikowanym, niepoopisywanym nazbyt szczegółowo zbiorem szkiców. bo Szumowska człek czynu i drogi, nie człek wygodnej kalki ani monotonnej, ostrożnej alegorii na wysokościach. ten post przywiał pył z tylu ścieżek. podoba mi się, motywuje, wybiórczo coś nuci mi w ucho. wybacz ten domorosły skrawek sajkologii
OdpowiedzUsuńja chcę jedno z tych.
OdpowiedzUsuń