sobota, 7 maja 2011

.


Rok historii sztuki przestudiowany. Jeszcze tylko pół i materiały na minione kolokwia wizualne. Musi się udać, musi. A później powrót na studia, ale nie wiem jak to będzie, szczerze... Nie mam pojęcia jak w 3 tygodnie nakręcić 3 filmy, zrobić ceramikę, namalować jakieś 30 obrazów, zrobić wszystko na projektowanie graficzne, zrobić zdjęcia na multimedia i odbitki na grafikę, skoro jeszcze nie zaczęłam wytrawiać blachy. Szczerze... mam przerąbane. Ale mus to mus.
No ale nie o tym chciałam pisać. Chciałam na piśmie poświadczyć sobie, iż po wszystkim muszę zabrać się za robienie zdjęć, werbowanie kobiet i mężczyzn do zdjęć, a że ja mam swoje miejsca na zdjęcia tutaj, to........ no chyba, że będę gdzieś wyjeżdżać, to może, ale i tak... jak już gdzieś wyjeżdżam to raczej rekreacyjnie. Ogólnie jestem zdania, że to modelka powinna jeździć do fotografa, bo ja tak za czasów pozowania robiłam. Czemu? Bo fotograf ma swoje projekcje, ma swoje ulubione czy upatrzone miejsca na zdjęcia. Fotograf obserwuje światło w danych chwilach i myśli " tu chciałbym zrobić zdjęcia ". A gdy jedzie się w nowe miejsce, którego się nie zna, nie jest się w stanie w godzinę go ogarnąć, przygarnąć, poznać. Trzeba dotknąć wręcz każdego milimetra ściany, przestawić meble na wszelkie sposoby, poznać każdy rodzaj wpadającego światła... Nie wiem czy każdy tak ma... Ale... ja tak... To mój sposób pracy... Przez poznawanie kawałek po kawałeczku... Oswajanie się z miejscem... Na początku w samotności przemyślam to miejsce, kontempluję, rozważam. Zauważam kierunki światła, jego barwę... I nagle widzę w głowie, jakie zdjęcie chciałabym w danym miejscu zrobić. Lubię robić zdjęcia w swoich miejscach. Bo oswoić miejsce i modelkę na raz jest mi bardzo ciężko. Często też trafiałam na modelki zamknięte na propozycje, które bały się cokolwiek pokazać, bo chciały wyglądać tylko ładnie. A to jest moja największa zmora... Ja chcę siły, rozpaczy, brudu, kurewskości, smutku, łez, lubieżności, kobiecości. Chcę całej mieszanki uczuć. Chcę wyciągniętych w górę rąk i poskręcanych talii. Chcę rozchylonych ust i spojrzeń mordercy. Chcę rozchylonych nóg i papierosów.
Dobra modelka nie robi zdjęć z miłości do siebie, ale z miłości do fotografii. Musi zaufać fotografowi. Nie bać się stać się na chwilę kimś, kim może zupełnie nie jest. Wychylić pierś, zsunąć majtki, rozmazać makijaż. Musi jej na chwilę pęknąć serce. Musi na chwilę znienawidzić ukochanego. To jest dobra modelka. Nie ta, która wie, że wygląda dobrze z jednego profilu i tylko tak pozwala się fotografować. Nie ta, która przez to, iż nie akceptuje siebie, zarzuca fotografowi, że źle ją pokazał. Trzeba ufać fotografowi, bo ten dobry wybierze takie zdjęcia, które naprawdę coś ze sobą niosą.
Ale cóż... Łatwo mówić, trudniej zrobić, trudniej znaleźć.
Robi się coraz gorzej i nie rozumiem tego. Umawianie się na sesje i rezygnowanie dzień/godzinę przed. Pianie do fotografa, a co do czego cisza, albo za daleko. Cholera... Gdy jeszcze mnie chcieli na zdjęcia, nie miałam żadnego problemu... jechałam 5 godzin do fotografa, żeby zrobił mi kilka zdjęć... Całe wakacje spędziłam na sesjach, sesyjkach... A miałam tylko 18 lat. Czego nie robi się dla tego, co kochamy? Dlatego nie rozumiem... Bo nawet jeśli nie ma na to środków, to zawsze można je zdobyć i po pewnym okresie czasu pojechać na wymarzoną sesję. Jeśli nie ma czasu, można go znaleźć. I nie umawiać się z fotografem, nie oferować się, jeśli tak naprawdę nie chce się ruszać dupy z domu, a później dziwnym trafem człowiek dowiaduje się, że czterem modelkom na raz poumierali dziadkowie, babcie, rybki czy aligatory...


o.




12 komentarzy:

  1. mi bardzo ciezko znalezc osoby do zdjec. takie osoby, ktore beda pragnely tworzyc obraz, a nie oczekiwac na polecenia. ubolewam, zwlaszcza dzisiaj. smutny fotograficzny swiat.


    p.s. masz najpiekniejszy biust w swoim rozmiarze jaki przyszlo mi ogladac na fotografiach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uch... no ja na razie mam zepsuty aparat i cykam tylko zwykłostki jakieś małym obrazkiem, bo tylko to umiem nim robić... bo i sesje mi takie zwykłostkowe wychodziły, bo to taki klimat, no... ale najbardzej ubolewać będę, gdy już uda mi się aparat kupić czy coś... eh... a ile razy sobie można robić te zdjęcia?
    A co się stało, że tak ubolewasz?


    ad.p.s. hihi... no jak 65G to nie jest źle :D

    OdpowiedzUsuń
  3. to ja będę Ciebie cytował, bo tez tak mam.

    OdpowiedzUsuń
  4. zawsze to ja byłam za obiektywem, teraz po raz pierwszy za kilka dni stanę po drugiej stronie... Twoje uwagi są cenne w związku z tym

    obserwuję Twojego bloga dopiero od niedawna, czy możesz zdradzić gdzie i co studiujesz? sama startuję w tym roku na uczelnie artystyczne i jestem ciekawa każdej opinii

    OdpowiedzUsuń
  5. łolaboga, ileż tak można lamentować..?

    OdpowiedzUsuń
  6. ja tylko zwracam uwagę na problem powszechnie znany :) a na blogu chyba pierwszy raz

    OdpowiedzUsuń
  7. ja to czekam na nasz czerwiec o:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. problem powszechnie znany to brak umiejetnosci tworzenia sobie okolicznosci :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. cóż... każdy orze jak może ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. orzesz nienajgorzej, siebie.

    OdpowiedzUsuń
  11. świetnie to ujęłaś ...

    szuuuwar

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń