niedziela, 24 kwietnia 2011


to, co prawdziwe, nigdy się nie kończy

Nie. Nie czuję świąt. Nikt nie zmarł na krzyżu ( cierpię tylko na ból w krzyżu ). Nikt nie zmartwychwstał, nie objawił się, nie odsunął głazu. Życie, na które muszę machnąć ręką, by móc dłońmi otulić swoje. Nie będzie wojen z innymi, ich życia zależą od ich decyzji, ja im nie pomogę ( człowiek może wyrazić swoje zdanie... ale to od drugiego człowieka zależy, co zrobi, jaką decyzję podejmie ). Nikogo nie będę przekonywać do siebie. Ja wiem jaka jestem, kim jestem i to mi wystarczy. I wiem, że moje życie jest w moich rękach. Decyzje, które pociągną za sobą serie wydarzeń ( oby fortunnych ). Co do świąt... Chciałabym sobie życzyć, bo wiem, że jeszcze mam tyle siły w sobie i chciałabym, by nigdy nie zniknęła... Życzę sobie zmartwychwstań za każdym razem, po każdym śmiertelnym ciosie. I Bliskim dla mnie osobom także.



2 komentarze:

  1. i ja Tobie....Ty wiesz Iskierko:*...

    OdpowiedzUsuń
  2. pozwole sobie zyczyc samej sobie rowniez tego zmartwychwstania. tobie, bys nie musiala tej drogi ciezkiej juz przechodzic, caluje :*

    OdpowiedzUsuń