Dom Studenta 11. Pokój na wysokości Słońca. Światło pada prosto w moje oczy i staję się kotem. Wyleguję się na słońcu. Przeciągam się. Układam palcami pościel pode mną, by miała idealny kształt, w który można wpisać moje ciało. Mruczę na kwiecistej kołdrze.
mrrrrrrrrrrrrrrrrrr....
( i tylko brak brzuszka, w który można byłoby wbić pazurki )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz