poniedziałek, 28 lutego 2011

siedem pięter w dół


Moje życie jest w moich własnych chłodnych rękach. Nie mów mi zajmij się swoim życiem, bo ja nic innego nie robię. Zajmuję się swoim życiem. Wychowuję je. Śpiewam mu kołysanki i czytam na dobranoc. Oglądam z nim filmy i dużo razem płaczemy. Czasem się trochę gubimy, ale w końcu odnajdujemy drogę. Dużo uczę moje życie. Uczę je także patrzeć na świat nie tylko barwami Caravaggia, ale także tymi z obrazów Moneta czy Renoira . Czasami wymyślamy własne barwy, o których istnieniu nikt nie ma pojęcia. Uczę moje życie jak przeżywać. Jak czuć. Jak cieszyć się drobnym szczęściem. Jak kochać. Uczę je także jak się złościć, jak zachować twarz, jak być silnym. Życie wie, że musi przeżyć. Moje życie wie, co jest w nim najważniejsze. Moje życie wiele razy upadało, ale zawsze wstawało dzielnie i szło prosto mimo zdartych kolan i wnętrz dłoni. Czasem razem słabniemy, bo jak wszyscy mamy swoje achillesowe pięty, gorsze dni i chwile przeznaczone na smutki.
Moje życie jest, mimo wszystko, uśmiechnięte. Moje życie jest odważne. Moje życie nie narzeka na brak zainteresowania. Zatem nie mów mi zajmij się swoim życiem, bo ja się nim ładnie zajmuję.
Tylko jest mały problem... Otworzyłeś mi kiedyś drzwi i wpuściłeś mnie do swojego życia. I chyba jakaś mała część mnie została tam, za drzwiami, które zamknąłeś, a ja próbuję ją odzyskać.





Puk, puk ...



z deszczu wyzeta








ze światła, z tęsknot









niedziela, 27 lutego 2011

Pregi





Cała w dreszczach. Cała we łzach. Wewnętrznie rozpruta. Rozsypana na kawałki. Trochę minie zanim znów stanę się względną całością. Znów. Znów mi to zrobił ten film. Ta cisza, która krzyczy. To milczenie pełne bólu. Samotność, którą za każdym razem, gdy go się ogląda, lepiej się rozumie. Góry, za którymi okrutnie tęsknię. Dialog w kawiarni, który otwiera oczy, są jeszcze większe i już nie patrzą w ekran, tylko gdzieś głęboko w siebie. Miłość, która nie wiadomo jak się skończy...

Drżę. Płaczę. Trzęsę się cała. I zwijam się w kłębek. I chowam ręce między udami.




Mam Pręgi na sercu ...








edit:

Pisz do mnie czasem, bo umieram...








sobota, 26 lutego 2011

było juz pierwsze słonce


Oglądam dużo filmów i podczytuję książki ( ostatnio Sercątko , ale przez tę chorobę litery rozjeżdżają się i łączą się w język zupełnie niezrozumiały ... jednak z tego, co zdołałam przeczytać, powiem, że jest to coś ... wspaniałego... poza tym, muszę iść do okulisty ). Zdjęcia robię tylko zachodom słońca, które ostatnio były wybitnie piękne ( i samolotom wyglądającym jak spadające w zwolnionym tempie gwiazdy i kominowi za lasem, który tworzy chmury przed każdym wieczorem ). Zostałam sama w obu pokojach, do których mam klucz. Mogę jeszcze doliczyć dom , tam pewnie też jestem sama. Przedziwnie brakuje mi towarzystwa, ale to może choroba powoduje jakieś zachwiania tożsamości ;) . Akademik rozbrzmiał muzyką, windami i wodą spod prysznica. Jednak niezbyt głośno, to dobrze. I na koniec melduję, że jak tylko mogę, na ile jestem w stanie zmusić się do systematyczności, trzymam się przepisu na rychłe zdrowie. I odstraszam wampiry ( przynajmniej nie będę wstawać z podrapanymi udami i brzuchem ).



( Ostróda 2011 )


P.S. Od wczoraj chodzi za mną taka piękna myśl, którą kiedyś ktoś napisał w książce, a ja poczułam, jakby ktoś pisał na maszynie na moim sercu, zamiast na kartce...
miłość to wolność.






( na zdjęciu Ola S. )

piątek, 25 lutego 2011

czerwone prześcieradła











zbrodnia i kara ( czyli szukanie skrzydeł... )






P.S. Kiedyś myślałam, że "Zbrodnia i Kara" to " Zbrodnia Ikara"
P.S. II. Może niedługo jedno z tych zdjęć zobaczycie... gdzieś ;)





czwartek, 24 lutego 2011

Małgosia bez Jasia








Zadrapanie na policzku przypomina mi o tym, że już tylko nocne mary dotykają mojej twarzy..









niestety Łódź odwołana... Angina zrobiła swoje...





gdzie jesteś, Mały Książę ?








Wydycham Cię. Ustami. Nosem. Skórą. Gdy skończę, będę lżejsza od powietrza.


jest tak cicho














Julia






( zamęczę Was starociami, by pomęczyć nowościami ;) )

( P.S. mam do sprzedania odbitkę pierwszego zdjęcia w formacie 30x40cm )

First snow













( modelowała Daria )






gdy telefon nie dzwoni, wiem, że to Ty








Zgubiłam moje ulubione zdjęcie. Przeszukałam każdą najmniejszą dziurę, nawet lodówkę sprawdziłam, nawet pralkę. Nic...




( na zdjęciach Betty )