piątek, 29 listopada 2013

człowiek


Najbardziej liczy się człowiek.
Ulepiony. Uszyty.
Na miarę swoich możliwości.



( znów nadaję zdjęciom życia. dotykam palcem. )

 

wtorek, 26 listopada 2013

mgła


 ( zwykłostki z porannych, samotnych spacerów )

opadam jak mgła. i nie ma mnie.
coraz bardziej mnie nie ma.


---
https://www.facebook.com/odbitki - ktoś chce odbitki ? 




wtorek, 19 listopada 2013

uwaga :)

PO PIERWSZE: 

Mam do sprzedania Kieva 88 z obiektywem 80mm, w idealnym stanie i zupełnie sprawny :) 


PO DRUGIE: 

z racji bezrobocia znów wzięłam się za handmade i stworzyłam takie oto piękne rękawiczki i też są na sprzedaż :) 



Pozdrawiam serdecznie :) 

i jeszcze! 

ja wcale nie jestem taka zła i strasznie mi brakuje ludzi, fajnie byłoby się poznawać, hm?
no i szukam pracy. żadnej się nie boję! 


piątek, 15 listopada 2013

wielki, smutny meteoryt.





Ach, w jakim bez-nadziejnym świecie przyszło nam żyć, a raczej nie-żyć częściej, mimo oddychania.
Gdzie podziali się ludzie, rozumne istoty, a może ich nie było wcale tak wielu, jak nam się zdaje, przed laty, przed erą, w której bez telefonu czujesz się jak bez ręki, a nie bez człowieka.
To takie smutne, gdy czasem zawadzę wzrokiem o to, co serwuje mi codziennie prawie każdy z was. Instagramy pełne waszych twarzy(?), śniadań, lakierów do paznokci, nowych butów... istny luksus, którego raczej większość z was nie zaznała, ale wszystko da się zrobić ustawiając to w towarzystwie modowych pisemek, rozrzuconych sztucznych koralików i przy oldskulowym aparacie.
Facebooki pełne zwierzeń wpisywanych co kilkanaście minut, że właśnie nauczyliście się parkować tyłem, że zupa była za słona, a wasza córka właśnie zrobiła pierwszą kupę po zjedzeniu pierwszej marchewkowej zupki ze słoiczka.
 Pokolenie wyjęte z pralki mózgu. Wszystkim wydaje się, że kogoś obchodzi ich życie. Tfu. No może jest kilka osób, które są szczere, ale jaki jest sens w dzieleniu się z "całym światem" swoimi miłosnymi listami, prywatnymi sprawami, swoim obiadem czy nową sukienką? Chyba wszyscy powariowali ( większość ). Koniec indywidualizmu nadszedł jakże szybko. Jesteście tym, kim mówią wam, że fajnie być. Robicie to, co mówią, że dobrze jest robić. Idziecie tam, gdzie powiedzą, że trzeba bywać. Udajecie kogoś, kim nie jesteście. Już nie jesteście bezrobotni - jesteście freelancerami. Już nie chcecie kleić butów czy stawiać domy. Wszyscy jesteście fotografami, stylistami, dizajnerami. A tak naprawdę nie jesteście nikim, bo poza fejsbukową opowieścią o sobie nie macie nic na swoje świadectwo. To, że założycie kraciastą koszulę i vansy, wyruszycie na podbój staromodnych knajp i zrobicie zdjęcia z flashem instaxem swoim koleżankom w baseballowych bluzach czy też kupce śmieci w krzakach, czy też minimalistycznego zdjęcia bladej dziewczynce na białym tle, jakie widzi się w milionach ton gb, nie znaczy, że jesteście kimś. Jesteście tylko wytresowanymi małpami systemu bez własnej woli i własnego gustu. Pozwolono Wam myśleć, że możecie wszystko, a wy wskoczyliście w ten nurt i jak w narkotycznym transie nie widzicie rzeczywistości.
Okłamujecie się. To, że media wmówiły wam, że najważniejszym newsem dnia jest to, że jakaś tam jakaś założyła pomarańczową sukienkę do niebieskich butów, to nie znaczy, że jest to coś godne naśladowania. A wy idziecie tym tropem. Zachowujecie się jak ci sprzedający się celebryci, którzy zarabiają na swojej głupocie. Sprzedajecie każdą wiadomość o swoim życiu i wydaje się wam, że jesteście sławni, bo post przeczyta tysiąc osób. 
Nie. Jesteście nikim. Kopią kopii. Kopiujecie swój styl życia, swoje upodobania, swoje poglądy, swoje gusta, swój styl pisania, swój styl focenia, swój styl .... a raczej stylu w tym momencie brak.
Bo mogę wybrać setki osób, których nie rozróżnicie. Opowiedzą wam tę samą historię, którą chyba wyczytali i nauczyli się jej z jakiegoś tutoriala, a może jakaś aplikacja mówi im jak lepiej żyć? Mogę wybrać setki zdjęć, które ustawię obok siebie i będziecie myśleli, że robiła je ta sama osoba, a każde zrobione będzie przez inną osobę. I mogę wiele. 

Mogę tyle, bo jeszcze nie oślepłam. I mam nadzieję, że jest takich wielu. Ale tych prawdziwych, a nie tych, którzy ze smartfonem w ręku, bez przerwy podłączonym do wi-fi, mówią, że nic im nie jest, że ten świat jest ok. Mam nadzieję, że są jeszcze ludzie, którzy mają swoje zdanie. Swoje - własne - nie zlepione z tego, co powinno się mówić, nie takie " może masz rację, ale może nie masz racji". Swoje. Własne. Życie. 
I mam nadzieję, że są jeszcze ludzie, którzy będą żyć i tworzyć - prawdziwie. Bo tacy się urodzili, nie bo modnie jest pisać wiersze czy robić zdjęcia.
Chciałabym mieć nadzieję, że wszystko wróci kiedyś do normy.
Albo niech spadnie na świat jakiś wielki, smutny meteoryt.





 


piątek, 8 listopada 2013

sztorm


Sztorm w sercu. Czarne chmury pod powieką. 
Jakże rozpiera mnie burza wszystkich zdarzeń wewnętrznych, które zmieniają we mnie bieguny, szarpią na wszystkie strony wstążkami żył, wyginają palce z zimna. 
Jak tak dalej pójdzie, przejdę jak orkan przez pół Europy zmiatając z powierzchni ziemi wszystko to, co mnie boli i rani. Wybuchnę jak wulkan, który niegdyś zasypał nasz kontynent, zmienię klimat, zawrócę ziemię, by czas się cofnął, żeby nie umrzeć, ale się nie narodzić.

piątek, 1 listopada 2013

listopad, lubię listopady


( 1 listopada 2011 )

muszę to przespać, przeczekać trzeba mi